Stypendium MKiDN 2020

“Krzysztof Klimek malarz Polski” – cykl zrealizowany w ramach stypendium MKiDN w 2020.

Co widzą codziennie miliony ludzi w Polsce? Co jest ich codziennym wizualnym pokarmem? Wydaje się, że pomimo gigantycznego skoku cywilizacyjnego w ostatnich latach cała rzeczywistość wizualna miast i wsi wydaje się nieciekawa. Większość z nas narzeka, że żyje w opatrzonym, nieatrakcyjnym otoczeniu. Architektura nowoczesna jest taka sobie, reklamy powieszone byle gdzie psują widok miast i wsi. Oczy młodych ludzi, gdy tylko mają chwilę czasu wlepione są w smartfony, co potwierdza ten fakt.

Projekt Krzysztof Klimek malarz Polski powstał jako rezultat mojej fascynacji wizualną stroną naszego kraju. Chciałem namalować serię obrazów dokumentujących urok Polski, czasami trudny do zauważenia. Często widziałem manifestowane przez mieszkańców naszego kraju znudzenie lokalnym polskim pejzażem, na jego walory, jego oryginalność. Czy są zwykłe miejsca w naszym kraju? Projekt ma udowodnić, że „banalny pejzaż” nie istnieje.

Projekt ten jest również reakcją na swoistą znieczulicę oczu, obecnie bardzo powszechną w moim odczuciu, spowodowaną masowym użyciem wszelkiego typu ekranów. Łatwość tworzenia wysokiej jakości zdjęć przez przeciętnego człowieka urządzeniami cyfrowymi powoduje, że zawartość wzrokowa rzeczywistości pozostaje nieprzyswojona. Długie przebywanie w świecie obrazów wytworzonych elektronicznie sprawia, że ludzie tracą rodzaj wrażliwości na zwyczajną obserwację swojego najbliższego otoczenia. Może jeszcze splendor rozkwitającej wiosny czy żywiołowe kolory jesieni wywierają jakieś wrażenie na człowieku, ale w powszechnym odczuciu większość naszego kraju to wizualna strefa „B”. Mieszkańcy nieciekawych miejsc, w ich przekonaniu, otwierali oczy, gdy widzieli namalowany obraz swojej okolicy. Przeważnie jednak rzeczywistość zewnętrzna nie jest w stanie konkurować z mobilną, agresywną grafiką ekranów. Jej statyczność i zwyczajność nie jest atrakcyjna dla młodych ludzi. Nie tylko młodzi ludzie reagują obojętnością, na to, co mają przed swoimi oczyma. Oczy starszych pokoleń również zobojętniały. Nie tylko oczy. Obojętność staje się stanem wszechogarniającym. Być może jednym z podświadomych powodów dla których maluję bezpośrednio z natury, to przeciwstawienie się tej tendencji.

Bywałem oglądany podczas pracy godzinami przez mieszkających tam ludzi, którzy zżywali się z dziwnym osobnikiem malującym na ich ulicy czy koło ich pola. Prowadziło to wymiany zdań, znajomości, czasem zaproszeniem do domu, wypicia kawy. Wielokrotnie takie spotkanie było okazją do wyjścia poza utarty schemat życiowy. Maluję Polskę już od wielu lat na „żywo” i nie wiem czy da się namalować jej istotę. Raczej nie, ale dokładając obraz do obrazu tworzy się swoista kronika życia, kronika podróży życia na tym obszarze geograficznym Ziemi.