Nota biograficzna

Krzysztof Klimek

ur. w 1962 w Krakowie
1982 – 1988 studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Jerzego Nowosielskiego
1988 – 1992 prowadzenie galerii QQ (wraz z Łukaszem Guzkiem i Cezarym Woźniakiem)
1993 – kurator wystawy „Współrzędne 19 57,6 E + 50 3,9 N” (we współpracy z Jarosławem Suchanem)
1994 – 1995 stypendium fundacji Pro Helvetia, La Chaux-de-Fonds
2002 – członek Stowarzyszenia Artystycznego Otwarta Pracownia
2007 – organizator Pierwszego Międzynarodowego Pleneru w Łukęcinie
2019 – Laureat Stypendium Twórczego Miasta Krakowa
2020 – Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
2021 – doktorat na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

krakow.pl    

krzysztof_klimek_bio_ok2
Odtwórz wideo

„Trzy narracje Krzysztofa Klimka”, film o artyście autorstwa Gabrieli Mruszczak

Znaczącym wydarzeniem w moim życiu były studia w pracowni Prof. Jerzego Nowosielskiego na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W latach 1982-1988 przebywając w jego pracowni uczestniczyłem we wtajemniczaniu w malarstwo, na ile pozwalała naturalna pojemność umysłu i serca. Ważnym elementem tych studiów było laboratorium formy na bazie studiowania martwej natury. Jej przedmioty, przekształcane, deformowane, przenikające i zanikające tworzyły struktury nieoczekiwane dla zwyczajnego oglądu. Eksperymentowanie z przestrzenią w tych obrazach dawały doświadczenia dla przyszłych realizacji. To doświadczenie dopełniał komentarz Profesora na temat tradycji malarstwa widziany z jego szczególnej duchowej perspektywy. W mojej pracy ważne są dwa nurty. Pierwszy z nich inspirowany naocznym widzeniem, drugi oparty na „wyłapywaniu” impulsów z niewidzialnych obszarów naszej rzeczywistości.

Pierwszy nurt, nazwijmy go patrzeniem, wymaga od malarza zmagania się z uwarunkowaniami miejsca i chwili: „uciekającym” czasem, wiatrem, gapiami, owadami. Motywy tego malarstwa pojawiają się „sezonowo” wraz ze zmieniającymi się porami roku lub są też notatkami szczególnych wydarzeń, odkryć czy przeżyć, które przydarzają się w ciągu zwyczajnego życia. Najważniejsze jednak jest stopienia się z motywem – Joga, jak to określał Profesor Nowosielski – gdy „ja” malarza przestaje istnieć. Ten rodzaj malowania jest szalenie fascynujący przez tą szczególną ekstazę, gdy czas, przeszłość i przyszłość przestają istnieć, a istnieje wieczne TERAZ.

Drugi nurt malowania, nazywam go abstrakcyjnym, chociaż w istocie stanowi on reakcję na impulsy przychodzące z nieznanych obszarów naszego świata. Bo, tak jak oko ludzkie widzi bardzo wąskie spektrum fal elektromagnetycznych, tak i nasz układ zmysłowo-odbiorczy obejmuje tylko wycinek zjawisk. Ustawienie swojego „układu odbiorczego” w stan absolutnej pasywności, tak jak odbiornik radiowy ustawiamy na taką, a nie inną stację, pozwala na uczestniczenie w CZYMŚ, co przeczuwam jako istniejące i mające wpływ na sprawy, tu, na naszej ziemi. Szukam odpowiedniego wyrazu dla tych niejasnych impulsów środkami malarskimi. Pomimo dominującego wrażenia ubogości i ograniczenia operowanymi środkami malarskimi dokonałem paru odkryć poszerzających skalę sensoryczną obrazów. Biel na bieli, świecenie bieli, ciemna biel, świecąca czerń. Rozbudowanie skali barwnej w mikroskali, gdzie kolor bardziej odbiera się przez dotyk, niż przez wzrok. Długotrwała praca bez olśniewających efektów i nagłych zmian. Cisza i spokój. Kontemplacja – bardziej słuchanie niż działanie.

Wierzę, że oddawanie się żywiołowi malowania bezpośrednio z natury i tego „wyczekiwania” na obraz, na ten moment, aż on sam zechce objawić się malarzowi, doprowadzi w końcu do syntezy tego przemijalnego i nieprzemijalnego.